Pan Krzysztof zainwestował w pompę ciepła. Kilka tygodni po jej zainstalowaniu został porażony prądem. Przeżył wypadek, ale nie może wywalczyć odszkodowania, bo nikt nie poczuwa się do winy.

Jeszcze podczas pobytu pana Krzysztofa w szpitalu – znajomy elektryk, odkrył przyczynę porażenia prądem. Okazało się, że ekipa montująca pompę ciepła popełniła błąd i źle podłączyła przewody elektryczne. Co więcej, napięcie elektryczne pojawiało się na metalowych elementach pompy od początku jej pracy. Ustalenia te potwierdził pracownik tarnowskiej firmy, która sprzedała pompę.

Gdy pan Krzysztof poprosił ją o propozycję zadośćuczynienia, firma z Tarnowa zrzuciła odpowiedzialność na podwykonawcę.

– Zgodnie z przepisami kodeksu cywilnego faktyczną odpowiedzialność ponosi osoba, z którą zawiera się umowę. Natomiast może próbować wyłączyć swoją odpowiedzialność, jeżeli wykaże, że zleciła wykonanie tego zobowiązania osobie, która zajmuje się czymś takim profesjonalnie i nie ma tak zwanej winy w wyborze – dopełniła wszystkich obowiązków i zleciła to innemu profesjonaliście, który powinien wykonać to w odpowiedni sposób – mówi Przemysław Florek, pełnomocnik Krzysztofa Galanta.

Stanowisko podwykonawcy

Firma, która zamontowała pompę ciepła u pana Krzysztofa, została zarejestrowana w ubiegłym roku.

– Przed podpisaniem umowy z Hymonem podłączyliśmy jakieś 50 pomp, może więcej. Mamy doświadczenie, możemy od podstaw powiedzieć, jak to działa i jedyny błąd, jaki tam był, to błąd techniczny. Jest tam takie urządzenie, które to przełącza i to urządzenie było przez nas podpięte błędnie. Chodzi o jednego z moich pracowników – przyznaje Alexander Kumakshev, prezes Intelsol.

– To jest nasza wina. Z kolei ze strony Hymona wina jest taka, że prosiłem, żeby był tam zrobiony audyt. Żeby to sprawdzili. Tym bardziej, że był to nasz pierwszy montaż dla Hymona – dodaje Kumakshev.

Źródło: https://uwaga.tvn.pl/reportaze/kupil-pompe-ciepla-i-zostal-porazony-pradem-reka-nigdy-nie-wroci-mi-do-pelnej-sprawnosci-7162878