JEDNA FAZA czy TRZY FAZY w OFF-GRID? To pytanie wraca częściej niż myślicie.
Budując instalację off-grid, bardzo łatwo wpaść w schemat:
„Zawsze trzy fazy, bo tak się robi”
„Jedna faza wystarczy, bo jest prościej”
Tylko… czy na pewno?
Jedna faza to często mniejsza złożoność, łatwiejsze sterowanie energią, mniej strat i tańszy system.
Trzy fazy to większy komfort, możliwość zasilania „ciężkich” odbiorników i instalacja bliższa temu, co znamy z sieci.
Ale off-grid to zupełnie inna filozofia niż klasyczna instalacja pod zakład energetyczny.
Tu liczy się jak naprawdę zużywasz energię, kiedy ją zużywasz i czy system ma pracować „jak sieć”, czy jak autonomiczny organizm?
Czasem jedna faza działa stabilniej niż źle zaprojektowane trzy.
A czasem trzy fazy mają sens, ale tylko wtedy, gdy są świadomym wyborem – nie automatem.
A Ty jak uważasz?
Budując OFF-GRID:
– jedna faza – prostota i kontrola
– czy trzy fazy – uniwersalność i wygoda?
Jestem bardzo ciekaw Waszych doświadczeń i argumentów. Dajcie znać w komentarzach – pogadajmy merytorycznie: https://www.facebook.com/groups/elektrykapradnietykagrupa/posts/25755222350776677/
























