Ignacy Mościcki jako elektryk – fragment publikacji w dzienniku CZAS z 1 czerwca 1934 r.

W bieżącym roku upływa 30 lat od czasu, kiedy nazwisko obecnego Prezydenta Rzeczypospolitej stało się mane w szerszych sferach naukowych elektrotechniki. W kołach uniwersyteckich we Fryburgu szwajcarskim nie obce było ono już wówczas. Młodzież zaś polska, studiująca w pierwszych latach bieżącego stulecia w Szwajcarji, znała dobrze starszego kolegę, który dzielił się chętnie z nią skarbami swego umysłu, swej wiedzy i swego ducha. Kiedy zaś przyszła zawierucha rewolucyjna w kraju, wprowadzał On nas, młodszych entuzjastów ruchu rewolucyjnego, w technikę materjałów wybuchowych, mimo że właśnie w tym czasie realizowały się praktycznie Jego kilkuletnie studja nad wiązaniem azotu powietrza na drodze elektrycznej.

(…)

Próbując różnych sposobów wytwarzania kwasu azotowego z powietrza zatrzymuje się dłużej nad polegającym na przepuszczaniu strumienia powietrza przez strefę wyładowań elektrycznych o wielkiej częstotliwości, wytwarzanych przy pomocy kondensatorów. Nie może jednak iść z napięciem tak wysoko, jak wypadało, aby otrzymać większą energję wyładowań, gdyż ówczesne kondensatory techniczne wytrzymywały zaledwie kilka tysięcy woltów. Rozpoczyna więc studja nad wytrzymałością materiałów izolacyjnych, jako dielektryków, aby zbadać, dlaczego wytrzymałość ówczesnych kondensatorów jest tak mała.

Prace nad tą dziedziną stają się punktem wyjścia następnych. Ogłasza je w 1904 r. w pismach polskich, niemieckich i francuskich. Praca Jego zamieszczona w rocznikach Akademji Umiejętności (Rozprawy Wydziału Matemat.-Przyrodn. A. U., Serja III T. 4. Dział A. str. 34-53) p.t. „Badania nad wytrzymałością dielektryków”, oraz praca wspólna z inż. M. Altenbergiem p.t. „O stratach dielektrycznych w kondensatorach pod wpływem działania prądów przemiennych” (ten sam tom, str. 54-75), referowane były przez ś.p. prof. Witkowskiego na posiedzeniu Akademji Umiejętności w dn. 11 stycznia 1904 r. Były to pierwsze Jego publikacje naukowe. W tym samym roku ogłasza w najpoważniejszych pismach elektrotechnicznych: Elektrotechnische Zeitschrift i Eclairage électrique, pracę o kondensatorach wysokiego napięcia, w której przedstawia wyniki, podane w publikacjach polskich. Było to więc równo 30 lat temu.

Studja nad dielektrykami doprowadziły Go do stwierdzenia, że przebicie materjału izolacyjnego następuje przede wszystkiem na krawędzi elektrody (okładziny), przylegającej de dielektryka i to przy napięciu niższem niż potrzebne do wywołania przebicia pośrodku okładzin. Ustala przy tem związek jaki zachodzi między grubością takich dielektryków jak szkło, ebonit a napięciem przebicia ich, oraz tłumaczy przyczynę powyższych różnic w wytrzymałości na przebicie. Wyniki tych studjów są jeszcze i dzisiaj aktualne i podawane w publikacjach ogłaszanych w międzynarodowej literaturze.

Poznawszy, gdzie jest źródło słabej wytrzymałości kondensatorów szklanych, znajduje od razu sposób usunięcia tego: przez zwykle zgrubienie dielektryka kondensatora w tem miejscu, gdzie jest krawędź jego okładziny osiąga wytrzymałość jego kilkakrotnie większą przy zachowaniu tej samej pojemności. Jako najdogodniejszy kształt kondensatorów, przy którym takie zgrubienie można przeprowadzić, przyjmuje kształt walcowy, zbliżony do znanych butelek lejdejskich. Tak powstały kondensatory wysokiego napięcia o charakterystycznej budowie, pierwsze mogące pracować przy kilkudziesięciu tysiącach woltów, napięciu podówczas najwyższem ze stosowanych w sieciach elektrycznych.

Kondensatory Mościckiego taką nazwę noszą w literaturze elektrotechnicznej pozostały do czasu wojny światowej jako jedyne na tak wysokie napięcia, a i dzisiaj jeszcze z pośród szklanych pierwsze zajmują miejsce i oddają dobre usługi w laboratorjach wysokiego napięcia. (Podczas podróży naukowej, jaką odbyłem w początku br. spotkałem je w użyciu w instytutach niemieckich i szwajcarskich).

Dla budowy tych kondensatorów, które od razu znalazły uznanie w sferach elektrotechnicznych i coraz szersze zastosowanie, założona została we Fryburgu fabryka przez Jego ucznia i przyjaciela Dr J. Modzelewskiego, obecnego posła Rzeczypospolitej w Bernie, przekształcona następnie w spółkę akcyjną, do dziś dnia istniejącą. Poza kondensatorami fabryka ta wytwarzała inne przybory elektrotechniczne, służące do ochrony przeciw wyładowaniom atmosferycznym, drugą dziedzinę elektrotechniki, w której imię Ignacego Mościckiego dobrze się zapisało.

Prace Ignacego Mościciego nad dielektrykami i Jego poglądy na zjawiska wyładowań na powierzchni izolatora przyczyniły się w pewnym stopniu do powstania nowoczesnej teorji izolatorów przepustowych, znanej pod nazwą teorii Kuhlmanna (profesora Politechniki w Zurychu). Przedstawienie naprężeń, występujących w izolatorze, za pomocą jednostkowych komórek energii, wpływ stałej dielektrycznej izolatora na wyładowania powierzchniowe, charakterystyczne dla teorii Kuhlmanna, znajdujemy również w pracach Ignacego Mościckiego. Zjawiska te były – co jest mało znane – przedmiotem dyskusji między tymi uczonymi, przed ukazaniem się w druku pracy Kuhlmanna.

Badania nad kondensatorami i ich wyładowaniami oraz nad zjawiskami prądów szybkozmiennych w obwodach doprowadziły Ignacego Mościciego do studjów nad przepięciami elektrycznemi w sieciach i nad ochroną przed nimi. Wystąpił on przeciw powszechnie podówczas stosowanym ochronnikom rożkowym, wykazując, że przy wyższych napięciach zawodzą one, a nawet stają się źródłem nowych przepięć w liniach. Na miejsce ich zalecał stosowanie kondensatorów. Urządzenia ochronne jego systemu zaczęła wykonywać fryburska fabryka kondensatorów. System ten znalazł od razu gorących zwolenników, przekonanych dodatnimi rezultatami osiągniętymi w praktyce, znalazł jednak niemniej zapalonych przeciwników, głównie ze strony zainteresowanych firm konkurencyjnych. Rozpoczęła się gorąca polemika w prasie technicznej i na zebraniach dyskusyjnych, która wreszcie doprowadziła do wyświetlenia i ustalenia poglądów na zjawiska przepięciowe i usuwanie ich skutków.

Obecnie znamy już na tyle istotę przepięć atmosferycznych, ażeby móc wytknąć linię, po której winna iść zasada działania i budowa urządzeń ochronnych. Kierunkiem, po którym idzie nowoczesna ochrona sieci elektrycznych od wyładowań atmosferycznych, jest działanie zaworowe (wentylowe) ochronników, polegające na samodostosowywaniu się ich oporności do wysokiego przepięcia i przerywaniu odpływu energii przepięcia po przekroczeniu pewnej jego granicy. Podobną ideę spotykamy w tzw. wentylach (zaworach) Giles’a, w których wyzyskane jest działanie oporności (możliwie małej) i pojemności przyrządu. Ochronniki te pochodziły z fabryki fryburskiej i są również pomysłu Ignacego Mościckiego. Niestety nie noszą one nazwy wynalazcy, lecz jak często bywa – kierownika fabryki.

Oto, pokrótce, najważniejsze zasługi Ignacego Mościckiego w dziedzinie wysokich napięć. Na znaczenie i wartość tych prac trzeba spoglądać z punktu widzenia ówczesnego stanu wiedzy i techniki. Były to lata 1903-1908, kiedy zaledwie rozpoczynano studja nad zjawiskami wysokiego napięcia, aby móc zastosować w praktyce takie napięcie do celów przesyłania energji. Skoro więc i teraz jeszcze, po wielu latach, ideje i fakty przez Niego podnoszone i stwierdzone, zachowały swoje znaczenie, świadczy to jak głęboko potrafił On wniknąć w te zawiłe zagadnienia, tak trudne naówczas do zbadania. Toteż w technice wysokich napięć, w której dwu gałęziach: izolacji i przepięciach, był prekursorem, imię Ignacego Mościckiego jest zapisane trwałymi zgłoskami jako jednego z jej pionierów.

Źródło: Archiwum mbc.malopolska.pl