Instalacja fot. Piotr Zieliński

Podczas prac przy starych instalacjach sprzed 1996 roku wykonanych w układzie TN-C mamy do czynienia z naprawami, modyfikacjami, częściową lub całkowitą wymianą. Oczywiście dla bezpieczeństwa i wygody najbardziej zalecane jest to ostatnie. W każdym z tych przypadków trzeba wziąć pod uwagę aktualną wiedzę techniczną, przepisy, normy oraz ich przeróżne interpretacje. Bardzo często zdarza się, że wykonawca zna na pamięć niezliczoną ilość norm, ale nie zna ani jednego przepisu z tym związanego lub, co gorsza, posługuje się ich interpretacją wyczytaną z for internetowych.

Dla osób nie zaznajomionych lub słabo zaznajomionych z tematem, trzeba nakreślić czym są te układy sieci zbiorczo nazywane TN – zaznaczam iż w artykule pomijam inne układy jak m.in. TT czy IT.

TN zbiorczo oznacza, że punkt neutralny sieci jest uziemiony i napięcie między nim a ziemią (podłożem) nie powinno przekraczać napięcia dotykowego dopuszczalnego długotrwale (dawniej „napięcie bezpieczne”).

Napięcie z jakiego korzystają urządzenia znajduje się miedzy ww. punktem a fazą (230V) lub pomiędzy fazami (400V). W układzie TN-C jest jeden przewód PEN (dawne „zero” – obecnie nazwa została wycofana z użycia, choć często jest nadużywana), który równocześnie jest jednym z przewodów roboczych (do zamknięcia obwodu potrzeba potencjału, czyli co najmniej dwóch przewodów) i równocześnie jest przewodem ochronnym, często niepoprawnie zwanym jako uziemienie.

W układzie TN-S, który w Polsce jest rzadkością, od samego transformatora zamiast mieć wspólny PEN to mamy przewody PE oraz N, przy czym przewód PE jest bliżej uziomów, a N bliżej transformatora. Dzięki czemu cały prąd roboczy płynie przez przewód N i jego upalenie się nie powoduje utraty ochrony jak w przypadkach układów TN-C i TN-C-S.

Przy czym trzeba mieć na uwadze, iż TN-C-S z uziemionym punktem podziału nie jest i nigdy nie był układem TN-S – zwłaszcza że upalenie przewodu PEN może spowodować pojawienie się niebezpiecznego napięcia na PE w instalacji – no chyba że ktoś posiada uziemienie o zerowej rezystancji, co zgodnie z prawami fizyki jest po prostu niemożliwe.

O co chodzi z tym przewodem ochronnym? Otóż na nim wartość napięcia jest (czytaj: powinna być) na tyle niewielka, że nie powinna być odczuwalna, a w każdym razie nie powinna być niebezpieczna. Wskutek niskiej impedancji, ewentualny ładunek elektryczny, np. wskutek zjawiska pojemności elektrycznej (kondensator jaki powstaje m.in. z dwóch przewodów), zostaje szybko wyrównany poprzez odprowadzenie go do uziemienia – w najlepszym razie przez uziemienie budynku, ewentualnie przez uziemienie po stronie sieci.

W przypadku zwarcia przewodu będącego pod napięciem (fazowego) z przewodem PEN (i nie tylko z PEN) obwód zamyka się poprzez transformator, przez co natężenie prądu jest na tyle duże, że zwykle powoduje szybkie zadziałanie zabezpieczenia (bezpiecznik lub wyłącznik nadprądowy) i wyłączenie obwodu w bezpiecznie krótkim czasie. Czas w jakim dojdzie do wyłączenia obwodu w takim wypadku ma niesamowicie duże znaczenie dla bezpieczeństwa, jednak to jest nieco rozległy temat i nie będzie go w tym artykule.

Rozdział przewodu PEN na PE i N

W przypadku układu TN-C-S (podobnie w TN-S który często jest z nim mylony), który od 1996 roku obowiązkowo zastępuje TN-C, przewód PEN ma w którymś momencie rozdzielony przewód PEN na dwie części: PE oraz N. Na pierwszy rzut oka, nie ma to uzasadnienia ekonomicznego – po co prowadzić to osobnym przewodem, skoro tyle lat dało się to na jednym? Otóż w zeszłym wieku przez jakiś czas myślano tak samo. Była jedna możliwość mówiąca za tym, iż dawne zerowanie (układ TN-C) nie jest bezpieczny. Początkowo ta możliwość wydawała się być bardziej teorią niż praktyką, jednak statystyki przyczyn śmierci udowodniły, iż ta teoria jest jak najbardziej częstą praktyką i należy zmienić przepisy, co też miało miejsce w wspomnianym 1996 roku, w którym powstał poniżej zacytowany przepis:

Obwieszczenie Ministra Infrastruktury i Rozwoju z dnia 8 kwietnia 2019 r. w sprawie ogłoszenia jednolitego tekstu rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie

(…)
§ 183. 1. W instalacjach elektrycznych należy stosować:
(…)
2) oddzielny przewód ochronny i neutralny, w obwodach rozdzielczych i odbiorczych;
(…)

Wobec czego staje się całkowicie jasne, że zdecydowana większość instalacji powinna być w układzie TN-C-S, a nie jak w ubiegłym wieku – TN-C.

Mimo tego znajdują się przypadki, które można podzielić na dwie grupy osób. Jedna grupa z chęci zarobku (monterzy) lub oszczędności (inwestorzy) kładą przewody 2-żyłowe oraz 4-żyłowe zamiast odpowiednio 3- i 5-żyłowych.

Druga grupa uważa, że jeśli obecny WLZ (przewód lub kabel między licznikiem a rozdzielnicą) nie spełnia normy to należy zrobić TN-C i tym samym nie dość, że złamać przepis to jeszcze narazić użytkowników na porażenie prądem w razie przerwania przewodu PEN.

Oczywiście druga grupa krzyknie, że przecież nie wolno, bo norma zabrania. Otóż ja osobiście nie znalazłem żadnej normy, która jest sprzeczna z ww. rozporządzeniem i jakoby zabraniałaby dokonywania podziału przewodu PEN (na dwa osobne PE i N). Wtedy standardowo te osoby powiedzą, że minimalny przekrój przewodu PEN powinien wynosić… Otóż owszem – jest norma, która mówi jaki powinien być minimalny przekrój przewodu PEN, ale to nie jest równoznaczne z zakazem dokonywania podziału. I tu znowu część osób odpowie, że poniżej tego przekroju ten przewód to nie PEN… Ja wtedy z nieodpartą chęcią się spytam czy może ten przewód przestał być przewodem, bo normy tak mówią?

Powyższe argumenty można jednoznacznie odeprzeć. Argumenty mówiące za tym, iż ww. interpretacja norm jest błędna można wręcz mnożyć. Z jednej strony prawo nie działa wstecz, więc dany przewód czy dajmy na to rura z gazem ma prawo istnieć i być używane dopóki nie pojawi się przepis (a nie nawet norma – chyba że przepis się odwoła do normy), który jasno tego zabrania od konkretnego dnia. Po drugie, dawny przewód „zerowy” to teraz PEN niezależnie od tego czy jego przekrój wynosi 400mm2 czy choćby przykładowo 0.5mm2 – to wciąż ten sam przewód. Trzeci argument jaki podam jest częściowo techniczny a częściowo prawny (w razie wypadku) – mianowicie jak wiadomo przerwa PEN powoduje ryzyko porażenia prądem – tak więc lepiej mieć osobny N i osobny PE jak nakazuje prawo czy ryzykować nieprzyjemnościami? Myślę że większość czytających i ich klientów nie przepada za elektrowstrząsami o poranku. Czym dłuższy PEN tym większe ryzyko, a robiąc podział, powodujemy że przewiercenie lub upalenie się przewodu jest dużo mniejszym ryzykiem pojawienia się napięcia na obudowie pralki, lodówki i wielu innych urządzeń w pierwszej klasie ochronności.

Tak więc co zrobić gdy przekrój poprzeczny przewodu PEN nie wynosi 10mm2 (16mm2 w przypadku Al) tylko np. jedno „oczko” mniej czyli 6mm2? Z pewnością warto mieć więcej, ale czy zawsze się da? Część osób powie, że się da. Ale te osoby najpewniej nie miały zbyt wiele do czynienia ze spółdzielniami mieszkaniowymi, gdyż nie każda wyraża zgodę na jakiekolwiek prace na klatce schodowej – nie dadzą zgody i tyle. Więc co jest lepsze: stara częściowo popalona instalacja, czy nowa, bezpieczna i bezproblemowa mimo tych 6mm2?

Przy kwestii podziału PEN jest jeszcze jedna ciekawa rzecz. Niektórzy twierdzą, że w starych instalacjach nigdzie nie ma PEN. Jedni twierdzą, że poniżej 10mm2 Cu lub 16mm2 Al to nie jest PEN. Więc czym są przewody zasilające budynki z przewodami 35mm2 i więcej? Skoro w pionie w bloku nie ma PEN to nie wolno robić podziału, a skoro nie wolno mieć wspólnego przewodu neutralnego i ochronnego to nie wolno mieć instalacji – więc może te bloki należy zlikwidować? Myślę że jednak bardziej humanitarne będzie żeby pozwolić im używać świeczki skoro nie mogą mieć instalacji elektrycznej. I do takich właśnie absurdów prowadzi błędna interpretacja norm, przepisów albo co gorsza dobra znajomość norm przy równoczesnym braku znajomości przepisów…

Podsumowując pokrótce, podział PEN nie tyle możemy co zawsze musimy wykonać i to przy każdej możliwej okazji: czy to w puszce, czy to w rozdzielnicy czy to w skrzynce pod domem. Przy wymianie jednego tylko przewodu, kładziemy go zgodnie z obecnymi normami i przepisami, czyli w miejscu zasilania robimy podział, np. za pomocą szybkozłączki lub szyny w rozdzielnicy. Przewód PEN poniżej 10mm2 Cu lub 16mm2 Al, jeśli jest możliwość to doprowadzamy do obecnych norm, a jak się nie da to go nie wydłużamy tylko rozdzielamy zgodnie z przepisami.

Oczywiście bardzo stare instalacje zawsze warto wymienić wraz z przewodami i zabezpieczeniami. Nie w każdym jednym wypadku jest możliwość wymiany WLZ, więc nie popadajmy przy tym w interpretacje norm rodem z internetu, tylko róbmy w pełni zgodnie z przepisami i tak żeby było dla wszystkich bezpiecznie.