Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej elektrycy kładli amelinium i robili zerowanie. Niektórzy wciąż tak robią.

W bardzo starych domach wciąż można spotkać przyłącze jednofazowe zabezpieczone dwoma topikami – po jednym na żyłę. Mało kto dziś już pamięta, że początki elektryfikacji Polski to nie było TN, TT, tylko IT jak cały kraj długi i szeroki.

Niestety praktycznie od zawsze roiło się od domorosłych elektryków robiących na zasadzie „skoro działa to jest dobrze”! Doziemienia (połączenie jednego lub więcej biegunów z uziomem, ziemią lub otoczeniem) były bardzo częste – nie tyle wskutek awarii, co majstrowania przez ww. domorosłych kręcidrutów. Tym sposobem w znaczącej większości miejsc w miejsce IT, pojawiło się „zerowanie” zwane również jako TN-C.

W przypadku gdy uziemienie punktu neutralnego transformatora było zbyt „słabe” (zbyt wysoka rezystancja), układ sieci zwał się TT. Nie gwarantuje on niskiego napięcia (ziemia vs N) jakie, przynajmniej w teorii, jest bezpieczne dla człowieka. W takim przypadku nie ma innej opcji, trzeba posiadać własne lokalne uziemienie spełniające warunek SWZ… Niniejszy artykuł jest o zerowaniu, a nie o układzie TT, więc dalej o tym nie będzie. Niemniej jednak, w bardzo wielu miejscach w Polsce można spotkać się z układem TT i należy mieć to zawsze na uwadze. Pomylenie układu sieci TT z TN niesie ze sobą katastrofalne skutki.

Zerowanie i PEN w polskich przepisach

Nie od wczoraj wiadomo, że przepisy i tak samo normy, nie zawsze są zbyt dobrze przemyślane i nie da się wszystkiego przewidzieć. Kiedyś gniazda z bolcem (stykiem ochronnym mówiąc bardziej prawidłowo) były wymagane tylko w pomieszczeniach wilgotnych i mokrych – czyli w kuchni i w łazience. Wszak w innych pomieszczeniach człowiek jest nieśmiertelny 🙂

Gniazdo jednofazowe, trzy styki i tylko dwa przewody. Po co prowadzić trzy przewody, skoro jeden może pełnić podwójną funkcję? Taka piękna oszczędność, ale czy na pewno?

Ten wspólny przewód, aż do 1996 roku nazywał się „zero” – obecnie to tzw. przewód ochronno-neutralny (PEN). Oczywiście teraz mamy jeszcze neutralny (N) i ochronny (PE, czasami zdarza się też E w celach technicznych). Niestety wciąż można spotkać niedouczonych elektryków, którzy tego nie rozumieją i mówią „zero” na wszystkie powyższe, a często nie da im się wytłumaczyć, że to ma jednak jakieś znaczenie. Tak samo jak kiedyś można było produkować samochody z jednym tylko hamulcem, bo co złego może się stać?

Bardzo szybko okazało się, że coś co ma chronić przed utratą życia, mogło samo w sobie pozbawić życia w drastyczny sposób, czyli przez długotrwałe porażenie. Warto tu przypomnieć, że podczas porażenia bardzo często dochodzi do bardzo silnego i mimowolnego skurczu naszych własnych mięśni, co uniemożliwia uwolnienie się. Wybitnie nieprzyjemny sposób na własny koniec.

A jak może do tego dojść? Chyba nikt mnie nie wyzwie od głupców, gdy powiem, że przewody i łączenia nie są niezniszczalne i nie są bezawaryjne. Korozja, naprężenia mechaniczne, ciągłe wkładanie i wyciąganie wtyczki – co może pójść nie tak?

Przykład z życia. Pewien Kowalski pichcił sobie i dzieciom ciasto w piekarniku elektrycznym. Piekarnik w pierwszej klasie ochronności i obudowa porządnie połączona ze stykiem ochronnym. Równocześnie z pieczeniem ciasta, w puszce łączeniowej też się piekło i pech chciał, że najbardziej na „zerze” (obecnie PEN). W końcu to łączenie poszło w p… i ciągłość poszła się… wiadomo co.

No, ale przewód fazowy wciąż ma zachowaną ciągłość. Napięcie z tego przewodu fazowego „sobie idzie” poprzez grzałkę i chciało by „wrócić” do gniazdka, w którym „szczęśliwie” jest zerowanie, tak bardzo znane z PRL-u.

Tym samym, niebieski przewód od piekarnika ma napięcie względem ziemi (otoczenia, mówiąc bardziej precyzyjnie), no i przez zerowanie (mostek), to napięcie sobie śmiga naokoło do bolca i stamtąd do obudowy.

Pech chciał, że pan Kowalski jedną ręką trzymał obudowę tego wspaniałego urządzenia, a drugą ręką trzymał uziemioną rurę. Zdecydowanie nie chciałbym być w jego skórze, a wiele osób mogłoby o tym opowiedzieć, gdyby tylko wciąż żyli. Prąd nie wybiera kiedy, gdzie i nie daje żadnych ostrzeżeń.

Dnia 1 kwietnia 1996 roku, czyli prawie trzy dekady temu, zerowanie zostało prawnie zabronione – zarówno poprzez rozporządzenie, jak i normy. Wiele na to wskazuje, że do niektórych „elektryków” ta informacja jeszcze nie dotarła 🙂

Obwieszczenie Ministra Infrastruktury i Rozwoju z dnia 17 lipca 2015 r. w sprawie ogłoszenia jednolitego tekstu rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie – § 183. punkt 1, podpunkt 2:

W instalacjach elektrycznych należy stosować (…) oddzielny przewód ochronny i neutralny, w obwodach rozdzielczych i odbiorczych.

Oczywiście prawo nie działa wstecz i przy wymianie gniazda nie ma obowiązku wymiany obwodu, więc wtedy i tylko wtedy ponownie wykonujemy zerowanie.

Co kiedy pomieszczenie mamy zasilone dwoma żyłami tzn. w układzie TN-C i równocześnie chcemy wydłużyć ten obwód, dołożyć przewód albo po prostu wymienić instalację tylko w tym pomieszczeniu?

Prawda jest taka, że ile osób, tyle interpretacji norm i przepisów. Wielokrotnie można usłyszeć bzdury w stylu, że niby nie wolno dokonywać podziału w puszce łączeniowej albo że niby każdy podział należy uziemić.

Osobiście oczami wyobraźni widzę, jak w blokach z każdego jednego mieszkania wychodzi po dwadzieścia przewodów 16 mm^2, które idą po ścianie do ogródka pod blokiem i jeszcze każdy idzie do osobnej szpili (uziomu pionowego). Jak długo żyje, to czegoś takiego nigdy na oczy nie widziałem.

Uziemienie w układach TN, tzn. TN-C, TN-C-S oraz TN-S jest zalecane. Słowo zalecane nie jest synonimem słowa wymagane. Jedno głupie słowo, ale wielu pseudo-elektryków czyta normy tak jakby chcieli aby były napisane, a nie tak jak są. Jeszcze gorzej jak ktoś opowiada jakąś bzdurę tego rodzaju, a reszta robi głuchy telefon. W zupełności wystarczy samemu przeczytać normy, na spokojnie, pamiętając o tym, że nikt z nas nie jest nieomylny i bardzo bardzo łatwo o nadinterpretację.

Przewód PEN w układzie TN-C

Mówiąc o nadinterpretacjach norm: chyba najbardziej częstym przypadkiem jest przewód PEN czyli ochronno-neutralny w układzie TN-C.

Ten kluczowy fragment normy to „Przewód PEN powinien mieć przekrój poprzeczny minimum…”. Powinien mieć czyli mieć powinien. Proste jak drut. Jednak jakiś misiek z internetu (może nawet po środkach odurzających) zinterpretował to trochę odwrotnie – czyli że jeśli przewód PEN ma mniejszy przekrój niż w tej normie, to nie jest on PEN-em. Zaraz zaraz, gdzie i w której normie jest tak napisane, że PEN to nie jest PEN? Może jeszcze pójdziemy o krok dalej i powiemy, że nie jest to wtedy przewód? Widocznie dzisiejsze normy nie są dostatecznie idiotoodporne.

To dla jasności jeszcze raz: Powinien mieć, czyli powinien mieć. Układ sieci to układ połączeń, a nie przekrój przewodów. To że normy się nie zmieniły, to nie znaczy, że jakiś przewód nagle magicznie przestał pełnić funkcję, którą pełnił przez dekady… Najzwyczajniej w świecie ten PEN nadal jest PEN-em, z tą tylko różnicą iż jego przekrój nie spełnia obecnej normy.

Równie dobrze mogłyby się zmienić normy dotyczące np. rozmiarów schodów w taki sposób iż schody powinny mieć 1 mm więcej. Czy wtedy schody Kowalskiego zbyt wąskie o 1 mm wciąż są schodami, czy już nie? Na tej samej zasadzie niektórzy wesoło twierdzą, że PEN nie jest PEN-em kiedy ma przekrój 6 mm^2 Cu. Niestety nie mają racji, bo wciąż to jest PEN, tylko że niespełniający ww. wymogu minimalnego przekroju. I to nawet jak został położony po opublikowaniu tej normy.

Podsumowując:

  • Zerowanie wykonujemy tylko przy wymianie osprzętu i tylko gdy uprzednio było ono tam wykonane. Jeśli to tylko możliwe, to wymieniamy obwód, dokonując podziału PEN możliwie jak najwcześniej.
  • Wymieniając lub kładąc przewód, prowadzimy osobny N i osobny PE. Jeśli początek tego przewodu znajduje się w puszce łączeniowej, to podział dokonujemy wewnątrz niej.
  • Uziemienie punktu podziału (TN-C-S) jest zalecane. Nawet bardzo zalecane, ale nie jest ono obowiązkowe. W razie awarii PEN na sieci i braku tego uziemienia, szkody zwykle są znacznie większe niż materiał i koszt wykonania uziomu.
  • PE (przewód lub styk ochronny) zapewniamy zawsze, niezależnie czy PEN jest cienki jak włos, czy gruby jak beczka na wino.

I jeszcze ciekawostka przyrodnicza. Często w budownictwie mieszkaniowym elektromonter z cząstkową wiedzą dokonuje podziału w rozdzielnicy i tuż za punktem podziału montuje SPD – i w tym SPD przewód N zaraz za podziałem jest wprowadzony na jeden z torów ogranicznika. Zakładając 10 cm przewodu i opracowania uwzględniające skrajne przypadki spadku napięcia 1 kV na 1m przewodu podczas przepięcia i zadziałania SPD, to wychodzi maksymalnie 100 V. W tym wypadku ograniczenie przepięcia jest praktycznie zerowe. Rezystancja warystora nie spadnie wystarczająco aby był jakikolwiek pożytek, a iskiernik nie zrobi kompletnie nic. Ten jeden tor to niepotrzebny koszt oraz niepotrzebne dodatkowe łączenie na torze N…

Sprawdź poprzedni artykuł o podziale przewodu PEN:

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj