Wiedz, drogi czytelniku, że nigdy nie posiadałem innych mierników niż te Sonela. MPI-506 używam od niedawna, a raczej użyłem… i wysłałem do naprawy gwarancyjnej. Opinie przedstawione poniżej są subiektywne i podparte wyłącznie własnymi doświadczeniami. Nie jest to materiał reklamowy, sponsorowane przez producenta, ani też mający na celu jego dyskredytację. A słowa i sformułowania jakich użyłem są w mojej ocenie wyważone i adekwatne do kontekstu.

„Jest mały, ale wariat” – takimi słowami można by zacząć ten artykuł. Moje wrażenia są na świeżo. W chwili pisania tego artykułu miernik mam i zapoznaje się z jego urokami. Kupiłem jako drugie, bardziej poręczne urządzenie obok MPI-540.

„Prawdopodobnie najmniejszy miernik na świecie o takich parametrach” – nie sprawdzałem ile w tym prawdy.

MPI-506 robi efekt ŁAŁ przy pierwszym kontakcie. W standardowym zestawie znalazło się prawie wszystko czego potrzebujesz aby zacząć pracę pomiarową. „Prawie” nie jest tu przypadkowym zwrotem, ale o tym za chwilę.

W ładnej firmowej teczce znajdziesz instrukcje obsługi wraz z informacjami o utylizacji, komplet baterii AA, certyfikat kalibracji oraz ulotki zachęcające do przekazania opinii. Osobiście nie skorzystam, ponieważ wychodzę z przekonania, że mówi się albo dobrze albo wcale, a ja nie mam pozytywnej opinii na temat tego wynalazku. Zresztą, patrząc na moje doświadczenia, wszystkie opinie przesyłane przez użyszkodników są ignorowane. Niemniej zachęcam do przekazywania opinii, ponieważ łudzę się, że kiedyś to się zmieni. Tak, wiem – jestem naiwny. 

W zestawie znajdziesz adapter WS-03, trzy przewody 1.2m zakończone bezpiecznymi wtykami bananowymi fi 4mm, trzy sondy ostrzowe do tych przewodów i…

Uwaga! 

…dwa krokodylki. Producent nie uwzględnił niebieskiego krokodylka. Dlaczego? Domyślam się, ale o tym w dalszej części.

Konstrukcja miernika sprawia wrażenie solidnej

Przyciski przypominają mi te ze stacjonarnych telefonów bezprzewodowych z lat końca XX wieku, sprawiają wrażenie solidnych.

Jedyne złącza, w jakie jest wyposażony miernik to trzy złącza pomiarowe bananowe fi 4mm i umożliwiają one podłączenie adaptera WS-03 lub przewodów pomiarowych.

Tradycyjnie mamy elektrodę dotykową przy przycisku START, za pomocą której szybko możesz zweryfikować czy na styku ochronnym lub przewodzie ochronnym nie występuje niebezpieczny potencjał.

Menu po oswojeniu da się przełknąć i staje się proste w obsłudze, wręcz bardzo proste!

Przy pierwszym uruchomieniu miernik automagicznie wchodzi do ustawień, trzeba je zatwierdzić aby przejść dalej. Do tych ustawień możemy wrócić zawsze przy uruchomieniu miernika przytrzymując klawisz SET/SEL przed jego uruchomieniem i trzymając do czasu pełnego uruchomienia.

Miernik jest zasilany 4 bateriami AA (w zestawie) lub akumulatorami. Rodzaj źródła zasilania miernika należy wybrać w menu ustawień. Jest to o tyle istotne aby miernik mógł wskazywać prawidłowo rozładowanie źródła zasilania twojego urządzenia.

Uwagę przykuwa na pewno ekran, który jest równomiernie podświetlony, dzięki czemu jest bardzo czytelny.

Po drugiej stronie obudowy, na pleckach, znajdziemy ściągawkę z opisanym zakresem pomiarowym.

Miernikiem możemy wykonać wszystkie pomiary IPZ, ale uwaga, bez podawania wartości zabezpieczenia. Więc to czy warunki są spełnione czy nie możemy sobie albo sami policzyć albo ocenić po imporcie danych do PE6.

Mówiąc krótko: miernik mierzy IPZ, ale nie ocenia czy wynik jest pozytywny czy negatywny. Dostajemy goły wynik ZL.

Możemy wykonać pełne badanie RCD AC i A, zwłocznych, selektywnych i ogólnego zastosowania. Generalnie wszystko czego potrzebujemy.

Za pomocą MPI-506 możesz również sprawdzić kolejność faz, napięcie i częstotliwość zasilania, Rcount (prądem 200mA) i Rx, umożliwia też wykonanie badania Riso.

Za pomocą tego urządzenia jesteś w stanie przeprowadzić wszystkie badania z normy 60364-6 z wyjątkiem uziemień metodą tradycyjną.

Co ważne, wyniki możesz zapisać w 10 bankach pamięci zawierających 99 komórek.

Do każdej komórki możesz zapisać kilka wyników, np. Riso, IPZ, RCD. To pomaga identyfikować obwody przy tworzeniu protokołu. Do pamięci masz też wgląd.

To co bardzo mi się podoba, że wkurzające Biiiiiip można wyłączyć z poziomu ustawień. Niby nic, ale jak się robi dla wspólnoty mieszkaniowej i trafi się na mieszkanie, gdzie dziecko akurat śpi… to uwierz mi, nie chcesz budzić tego dziecka. Krzyki i płacze nie sprzyjają pracy, przynajmniej w moim przypadku. Zgłaszałem kiedyś propozycję aby była możliwość wyłączenia tych dźwięków w MPI-540, ale jak zwykle bez efektu.

I na tym koniec zachwytu tym modelem!

Nie bez powodu użyłem zwrotu „umożliwia wykonanie Riso”. Bo tak naprawdę tylko umożliwia.

WS-03 przydaje się tylko do IPZ. Jeżeli ktoś chciałby wykonać pełne Riso przy pomocy WS-03 to się rozczaruje.

MPI-506 przy Riso jednocześnie ma dwa złącza napięciowe. A więc używając WS-03 do tego badania, w wyniku otrzymasz badanie rezystancji izolacji przewodów czynnych zwartych.

Jeżeli chcesz wykonać pełne badanie to w sposób tradycyjny, dwuprzewodowy (trzy pomiary dla obwodów jednofazowych TN-S, 10 pomiarów dla obwodów trójfazowych TN-S). I pozostaje kwestia identyfikacji tych pomiarów, ponieważ miernik nie umożliwia określenie co było badane (L-N, L-PE, L1-L3 itp.), więc tworząc protokół ręcznie musisz posiłkować się notatkami, które wykonasz podczas prac pomiarowych, aby wiedzieć która komórka odpowiada za który pomiar.

Kto robił ten wie, że jest to uciążliwe i podatne na pomyłki. Na litość boską! Czy nie można było chociaż dodać parametru w ustawieniach pomiaru, który by „pamiętał” co z czym było robione? Programista mógł pomyśleć i przygotować pomiar Riso krok po kroku, kolejność wykonywania badania narzucić odgórnie (L-N, L-PE, N-PE) po wcześniejszym wybraniu ilości przewodów, a wynik zapisywać do jednej komórki. Sposób zapisania do pamięci Riso jest całkowicie niepraktyczny. Pomijam już całą masę roboty aby dodać to do protokołu jako osobne pomiary żył, a nie „czynne zwarte”.

A teraz mogę wrócić do brakującego niebieskiego krokodylka.

Producent najwyraźniej założył, jako że Riso nie będzie wymagało użycia niebieskiego przewodu, bo przy pomiarze w sposób tradycyjny dwoma przewodami można podłączyć z założenia czerwony i żółty przewód, Rcount i RX podobnie, czyli niebieski na bank się nie przyda i oszczędność rzędu 20 PLN na każdym takim zestawie na pewno była uzasadniona. Tak jakby krokodylków używało się tylko do Riso…
O losie, wyobraź sobie jakbyś chciał, drogi czytelniku, zrobić IPZ w TN-S wypustu trójfazowego pod kuchnię elektryczną. Życzę wiele cierpliwości i kombinacji. Ależ mnie to zezłościło.

Pamięć i komunikacja w MPI-506

Pamięć. Jest bo jest. Jest bardzo prymitywna i nie jest pozbawiona wad.

W jednej komórce pamięci nie mogą być zapisane dane tego samego typu. Co to oznacza w praktyce? A no to, że wykonując pełny pomiar Riso przewodu/obwodu pięciożyłowego każdy jeden wynik musisz zapisać do osobnej komórki.

Na dzień pisania artykułu jest błąd polegający na braku możliwości skasowania komórki 99 w banku 10 – zobaczymy kiedy zostanie to naprawione.

Dla porównania, w MPI-530 pamięć była bardziej rozbudowana, tutaj do dyspozycji masz tylko numer banku i numer komórki do wyboru. Więc wracają czasy wykonywania notatek na marginesie.

Bardzo irytujące jest że mimo podłączenia miernika pod badany obiekt pod napięciem, jeżeli nie uruchomisz pomiaru to miernik się wyłączy samoczynnie po określonym w ustawieniach czasie. W mojej ocenie lepiej byłoby aby miernik wyłączył się jak leży na stole, a nie jak jest podłączony do obiektu pod napięciem. W końcu wyświetlanie wartości to też pomiar.

Opis na stronie produktu może wprowadzać w błąd i nie należy się nim sugerować! Elektroda dotykowa nie służy do sprawdzenia poprawności podłączenia przewodu ochronnego, a jedynie do weryfikacji czy na tym przewodzie lub styku nie występuje niebezpieczny potencjał. Więc nie daj się nabrać!

Komunikacja z komputerem odbywa się jedynie przez Bluetooth. Jest ona wystarczająca, jeżeli działa. W mojej ocenie w tej klasie miernika, który nie leży na półce w markecie budowlanym, nie powinno być ograniczona tylko do takiego sposobu komunikacji. Aktualizacja oprogramowania odbywa się również przez Bluetooth z użyciem dedykowanej aplikacji na PC.

Osobiście uważam, że brakuje portu USB. W przypadku awarii, z jaką miałem styczność, istnieje duże prawdopodobieństwo że wysyłając miernik na serwis, zgodnie z opisem na stronie www producenta, z powrotem dostaniesz wyczyszczoną pamięć – tak się też stało w moim przypadku. I weź to wytłumacz klientowi!
Ratunkiem z takiej sytuacji, jeżeli miernik uda się uruchomić jest – o zgrozo – ręczne przepisywanie wyników z wyświetlacza do protokołu.

Przy wykonywaniu IPZ na wyświetlaczu możesz się spodziewać “cudów”. Oczywiście nie za każdym razem, ale pewne problemy są powtarzalne.
Miernik potrafi wykonywać jeden pomiar IPZ przez ponad 40 sekund, ale za to wynik zostanie wyświetlony (chyba) prawidłowy. Potrafi, ale nie jest to regułą. Dla porównania ten sam pomiar i w tym samym miejscu MPI-540 wykonuje w około 5-8 sekund.
Jako ciekawostkę powiem, że wspomniane “cuda”, które są wyświetlane, są zapisywane też do pamięci i nie mają zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością.

Po pobraniu danych do komputera, wcale nie wygląda to lepiej. Więc wyobrażam sobie Twoje zdumienie, gdy na wyświetlaczu zobaczysz taki “cudowny” wynik.

MPI-506 + PE6

Współpraca 506 z “Sonel PE6” jest na poziomie… nie, nie jest na poziomie. Ogranicza się wyłącznie do importu IPZ, podstawowych wyników pomiaru RCD oraz Riso przewodów czynnych zwartych. Wszystkie inne wyniki trzeba przepisywać RĘCZNIE! Zarówno szczegółowe wyniki badania RCD jak i pełnego Riso między poszczególnymi żyłami. To mocno ogranicza możliwość szybkiego i dokładnego wykonania prac pomiarowych a także skrócenia czasu przygotowania protokołu i jest bardzo rozczarowujące.

Tutaj jednak nie może zabraknąć dobrego słowa w kierunku firmy DASL, która to jest producentem oprogramowania na PC dla Sonela. Bowiem programiści interesują się tematem i zgłoszone problemy leżące wyłącznie po stronie programu na PC są usuwane na bieżąco. Brawo – niech inni biotą z Was przykład!

Przypominam, że w chwili pisania artykułu, miernik ten nie jest żadną nowością na rynku i w międzyczasie wyszedł przecież model MPI-507, MPI-536 i inne! O zgrozo, ależ bym się wściekł gdybym pokusił się o zakup 507 w nieadekwatnie wyższej cenie.

Z drobiazgów, które wpływają na komfort pracy, brakuje mi płynnej regulacji paska, choćby takiej jak w futerale od P-6 i bocznych kieszeni w torbie miernika, na których zapiąć można krokodylki albo schować klucze od szaf.

Podsumowując:

Miernik jest fizycznie bardzo dobrze wykonany, jeśli zaciśniesz zęby to możesz nim wykonać pełny przegląd okresowy zgodny z normą, a wyniki zapisać do bardzo prostej pamięci. To tyle z pozytywów.

W zestawie producent mógł jednak nie oszczędzać na tym jednym brakującym krokodylku. 

Zasilanie miernika przy użyciu 4 szt. baterii AA jest dobrym rozwiązaniem. W mojej ocenie lepszym byłoby umożliwienie ładowania akumulatorków AA bezpośrednio w mierniku, bez konieczności odkręcania klapki.

Czas pracy na jednym zestawie markowych baterii wynosi około 100x IPZ, 40x Riso przewodów jednofazowych i 8x Riso trójfazowych w układzie TN-S napięciem 500V – bez użycia podświetlenia ekranu! Umyślnie nie podaje tu czasu, bo ten jest uzależniony od tego jakie prace chcesz wykonać. Podkreślam, że do miernika zostały włożone markowe baterie, a nie te z zestawu. Niestety nie udało mi się wykorzystać ich do końca, bo miernik uległ awarii i został odesłany na serwis.

Największymi bólami tego modelu, moim zdaniem, jest brak możliwości wykonania pełnego Riso za pomocą WS-03 i brak możliwości zapisania wyniku w jednej komórce.

Import danych do PE6 jedynie ręczny, między innymi IPZ, RCD w formie podstawowej. Mimo że ręczny, ale jest to nadal import.

Na szczęście po zaznaczeniu zakresu w Sonel Reader i po wcześniejszym utworzeniu odpowiedniej tabeli w protokole na PC, wybrany i zaznaczony zakres do protokołu pobierany jest w całości (dot. osobno IPZ, Riso czynne zwarte, Rcont, i RCD wyniki bez szczegółów).

Jeżeli chcesz w protokole zamieścić szczegółowe wyniki z badania RCD to trzeba zacisnąć zęby i ręcznie przepisywać z pliku z miernika do protokołu w PE6. Tak, naprawdę przepisywać! Ten wie o czym mówię kto wykonywał pomiary RCD w obwodach trójfazowych wraz z rezystancją izolacji tych obwodów i potrzebuje szczegółowe wyniki, a do tego ma upierdliwego inspektora, dla którego ocena końcowa „negatywna” pomimo pozytywnych uproszczonych wyników w protokole jest błędem edytorskim i wszystko jest OK. Dlatego dla mnie tak istotne są szczegółowe wyniki.

Z pliku z wynikami nie stworzysz prawie gotowego protokołu jak ma to miejsce w przypadku flagowego MPI 540.

Jest to dobre narzędzie do pracy na mikro-skalę, dla osób które wykonują pomiary na pojedynczych obiektach nie częściej niż raz w miesiącu i dla mało wymagających klientów.

Dużym błędem w mojej ocenie jest to że producent nie przeprowadza testów użytkowych. Choć z własnego doświadczenia przypuszczam że nawet gdyby to robił to i tak nie brałby opinii pod uwagę.

Z mojej perspektywy, jeżeli przyrząd ten w obecnej formie spełnia wszystkie założenia producenta, i przeszedł wszystkie jego testy , to drugi raz bym go nie kupił! A wręcz odradzałbym jego zakup innym zainteresowanym. Szkoda nerwów. Zdecydowanie nie jest to w mojej ocenie narzędzie profesjonalne. Do tego dochodzi szereg błędów i problemów związanych z eksploatacją tego “zaawansowanego” przyrządu z którymi trzeba się mierzyć na co dzień.

Nadzieja jednak w tym, że producent się otrząśnie i dojdzie do wniosku że produkt nie jest obecnie jeszcze w wersji finalnej, poprawi to co jest dramatem w tym mierniku i pozwoli zmienić zdanie, nie tylko moje, stawiając na jakość. Przyrząd ma bardzo duży potencjał, szkoda że zmarnowany. 

Nie jest to dobre urządzenie dla osób, które zaczynają swoją przygodę z pomiarami. Pomijam kwestię zakresu posiadanej wiedzy, którą pomiarowiec powinien posiadać, trzeba być bardzo świadomym tego co się robi oraz co z czego wynika. Inaczej wyniki i napotkane problemy będą rodzić dziesiątki jak nie setki pytań, na które odpowiedzi dla dużej ilości „fachowców” będą uważane za oczywiste. Nie można też zakładać że 506 jest nieomylny, bo to bzdura. Nie jest to narzędzie na którym można polegać. Choć z drugiej strony, jeżeli nauczysz się pracy na takim mierniku, po przesiadce na bardziej zautomatyzowany i dopracowany przyrząd, będzie Ci zdecydowanie łatwiej.

Do prac na większą niż mikro-skalę, wybierając ze stajni Sonela, skłaniałbym się do sprawdzonego miernika MPI-530 lub luksusowego, ale wciąż według mnie nie do końca dopracowanego modelu MPI-540.

Zanim napisałem ten artykuł byłem “w kontakcie” z działem “wsparcia” producenta.
Z mojej strony wyczerpałem wszystkie możliwe sposoby aby coś zostało zmienione zarówno w MPI-506, jak i w MPI-540. Szkoda, że bez efektu!
“Wsparcie” jest tylko z nazwy, nie ma czasu na kontakt z użytkownikiem, zainteresowanie się błędami i problemami, bo ma cyt. “inne obowiązki”. Po dwóch latach zgłaszania i dokumentowania błędów na potrzeby producenta oraz walki o naprawę błędów w 540, czarę goryczy przelało podejście (a właściwie jego brak) Działu Wsparcia do problemów z 506. Ja mam dość!

BONUS: Adaptery magnetyczne, czyli MUST-HAVE pomiarowca!

Jako akcesorium dodatkowe producent mierników poleca adaptery magnetyczne. I ma rację! Po co utrudniać sobie życie jeżeli można je ułatwić.

Pomiarowcu! Musisz to mieć!

Te, w których posiadaniu jestem, mają już trochę czasu, noszą ślady użytkowania i są w ciągłej eksploatacji.

Komplet to trzy czarne i niebieski. Koszt, na dzień pisania tego artykułu, wynosi – o zgrozo – 289,05 PLN brutto bezpośrednio w sklepie Sonela (+ koszty logistyczne). Choć dla pomiarowca pracującego na dużej ilości obiektów są one bezcenne!

Detaliczna cena rynkowa dokładnie tego samego artykułu od francuskiego producenta PJP-Electro wynosi – uwaga – ~36 PLN brutto za sztukę. Tyle że nie dostaniemy rachunku z nazwą “Sonel” w tytule.

„Złoty Kontakt” dla osoby, która rozróżni które z nich były kupione od polskiego producenta mierników. Sam nie wiem. Mimo że Sonel nigdzie nie napisał, że jest producentem tego akcesorium, to wszystko na to wskazywało. Sam dałem się nabrać. Niestety jestem dociekliwy.

Łatwo więc policzyć, że za ten sam zestaw zapłacisz 144 PLN, więc realnie 50% ceny (+ koszty logistyczne ~22 PLN). 

Przykre jest to, że Sonel ma taką politykę marketingową. “Mamy markę, więc jak chcesz kupić od nas to płać, a jak chcesz taniej to sobie szukaj i kombinuj”, a jako że tematy pomiarowe są niszowe i stricte specjalistyczne to pewne informacje znajdziesz dopiero na ostatniej stronie internetu.